21.02.2011 22:53
Odwiedziny
No tak. Dzisiaj wpadłem w odwiedziny do swojego przyjaciela. Po pracy wygramoliłem się z domu i zaliczając po drodze sklep w którym nabyłem parę piwek o wdzięcznej nazwie Perła udałem się do niego. Wygrzebałem z kieszeni pilota i otworzyłem bramę jeszcze parę metrów i będę na miejscu. Jest stoi. Jego lakier pokrywa warstwa kurzu ale i tak wygląda okazale. W świetle zapalonych lamp błyszczy jak w pełnym słońcu, i ten cudowny banan na jego ustach dodaje mu dodatkowego uroku.
-Witaj przyjacielu – rzekłem.
Jego powieki delikatnie podniosły się do góry. Zerknął na mnie jakby z niedowierzaniem i zasnął ponownie.
- Co jest? - pomyślałem.
Albo się obraził, że tyle czasu stoi w jednym miejscu, albo się rozchorował z tęsknoty za rozgrzanymi wstążkami asfaltu znikającymi pod jego kołami, za zapachami wpadającymi w nozdrza w czasie wspólnych chwil, albo jeszcze za czymś innym.
Odstawiłem piwko na bok i pomyślałem, że jakoś wpłynę na poprawę jego humoru bądź też podam mu jakiś antybiotyk aby go uleczyć.
Wyszperał z kieszeni kluczyki i wcisnąłem je delikatnie w stacyjkę. Jego serce milczało, tak jakby zamarł i czekał, czekał na jeden choćby delikatny ruch. Musnąłem go delikatnie dłonią i szepnąłem do ucha:
- Nie martw się stary to już niedługo, musimy jakoś wytrzymać. Myślisz że mi jest lekko tak każdego dnia bez Ciebie?
Przekręciłem kluczyk. Otworzył powieki, a w jego oczach pojawiło się światełko, światełko radości. Serce zabiło radośnie tonem na który czekałem od dawna.
Usiadłem obok niego i otworzyłem piwo.
- Wiesz już niedługo. Teraz jest przeraźliwie zimno i nie chciałbym Cię stąd zabierać. Nie wyszłoby Ci to na zdrowie.
- Hmmmm. - mruknął z uśmiechem na ustach.
- Tak masz racje, ja też bym już chciał, nawet nie wiesz jak. Niestety musimy jeszcze trochę poczekać.
Przymrużył swoje oczy w geście niezadowolenia. Popatrzył na mnie tak jakbym zrobił mu tymi słowami straszną krzywdę, jakbym wbił igłę w jego serce.
Siedzieliśmy tak razem jeszcze wiele godzin rozmawiając o tym co było i o tym co nasz jeszcze czeka......
Komentarze : 4
super podobało mi sie i nie chodzi o to ze gadał z motocyklem bo to raczej rozmowa ze soba samym tym drugim ja
Jose, nie rób tego! Nie rób z maszyny żywej istoty. Przyjaciół masz wśród ludzi, nie będzie Ci przyjacielem ani odkurzacz, ani ekspres do kawy, ani nawet telewizor. Motocykl też nie będzie żadnym przyjacielem. Zaczniesz gadać ze sprzętem, przestaniesz z żoną i synem. To jest do jeżdżenia, nie do konwersacji. Piszę tak, bo podobały mi się Twoje wcześniejsze wpisy, ale ten mi się nie podoba, nie masz już nastu lat. Lepiej byś opisał na chłodno początki jazdy Banditem, co Cię zaskoczyło, co sprawiało trudność, co okazało się łatwe (np. zejście na kolano). Tak ku pożytkowi adeptów. Pozdrawiam.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Nauka jazdy (7)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Turystyka (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)