23.02.2011 17:30
Skuterowo - czyli skuterem po mieście i w trasie część II
Pamiętam ją do dziś. Piękna żółciutka gilera runner. Co prawda kupiona po delikatnym szlifie a sentyment do niej pozostał po dziś dzień. Może dlatego że była pierwsza.
Końcówka września roku 2009, jak dla mnie wtedy końcówka sezonu chociażby dlatego, że pomykałem na niej w zwykłych ubraniach nie myśląc nawet o moto ciuchach. Pamiętam jak dosiadałem jej w krótkich gaciach nie mając świadomości zagrożenia jakie to powoduje. Pomyślałem że po pierwsze trzeba ją odstawić gdzieś na zimę, a po drugie ze względu na problemy z odpalaniem (potrafiła odpalić od strzału, pojeździć i po nawet 1 minutowym postoju nie chciała zaskoczyć, musiała swoje odstać), których mimo wielu prób nie udało się wyeliminować. Wpadłem na pomysł że odstawię ją na zimę do Teściów. Garaż i myśl że na jednej z kieleckich wsi będzie łatwiej ją sprzedać sprzyjały moim pomysłom. No i rzecz najważniejsza – 163 km do przejechania. No i stało się to w piątek. Spełniło się moje marzenie o chociażby takiej mini wycieczce na dwóch kołach i to bez pedałów. Zastanawiałem się tylko czy ja dam radę i czy ona da radę. Wyruszyliśmy około godziny 12 po drodze zaliczając sklep i kupując jedną z najtańszych kurtek motocyklowych jakie były. Pamiętam jak upychałem pod siedzenie zwykłą kurtkę i polar tak aby kanapa się zamknęła. Potem przede mną była już tylko droga. Najpierw do Grójca dwa pasy ruchu i jazda poboczem, żeby nie tamować ruchu. Początkowo nie chcąc obciążać gilerki leciałem sobie 60-70 km/h. Pierwszy postój na stacji w Tarczynie, na tak zwanego papierosa. Jest super mimo wiatru i pewnego chłodu kurtka grzała prawidłowo i wszystko szło należycie. Po dwupasmówce przyszła kolej na zwykłą drogę w kierunku na Końskie. Ruch niewielki, gilerka trzymała temperaturę więc postanowiłem że podkręcę trochę tempo i wskoczyłem na 80-90 km/h. Gdzie były kolejne postoje aby zasilić swoje płuca w odrobinę nikotyny i dać odpocząć skuterkowi już nie pamiętam. Pamiętam że na pewno były dwa, i że na drugim wyciągnąłem już polarek i wciągnąłem pod kurtkę.
Po czterech godzinach jazdy dotarłem na miejsce i wciągu 10 minut zrobiłem interes życia. Gilera została sprzedana Szwagrowi, który defakto już jedną posiadał. Ja trochę zmarznięty (głównie ręce bo jechałem w cienkich skórzanych rękawicach) ogrzałem się z Teściem i ze Szwagrem pewnym sympatycznym napojem.
Teraz wiem, że jeżeli się czegoś chce można to osiągnąć. Nawet 163 km na skuterze o pojemności 50 cm …......
Komentarze : 2
Da się. Ja swego czasu niejednokrotnie pokonywałem trasy nawet po 300km z góra jedna przerwa. Tak wiec da się. Po pierwszym roku posiadania jetforca zrobiłem nim 17tys km po całej Polsce
podziwiam. Ja jak jeździłem 50tką to bałem się wybrać nawet na 20kilometrową wycieczkę głównymi drogami. Przerażający jest fakt bycia wyprzedzanym przez TIRa czy zwykły samochód jadący z prędkością 2x większą od ciebie. I to wszystko dzieje się w odległosci centymetrów. Włos na głowie się jeży...
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Nauka jazdy (7)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Turystyka (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)